Nauka języka obcego – bez względu na to, jak bardzo się starasz, nigdy nie będzie tak efektywna jak naturalne przyswajanie słów w procesie rozwoju w ojczystym języku za młodych lat. Kluczowe w nauce jest poprawianie i korekta najmniejszych błędów. Tak robili Twoi i moi nasi rodzice czy tego chcemy czy nie. Dzięki temu mamy wgrane na twady dysk słowa, zwroty, zdania, wiersze itp. Osoby, które tak jak ja nie miały dostępu do native speakera mają nieżadko problemy z poprawną komunikają. Nie wiem jak Dla Ciebie ale dla mnie mówienie było kiedyś tak stresujące, że gdy chciałem coś powiedzieć, choćby kilka słów, to nagle zapominałem co miałem na myśli. Czasmi poprostu miałem myśli na końcu języka i zaczynało się yy, am, wait…
Ja niestety miałęm dostępu do native speakera, który byłby ze mną na tyle blisko, poprawiał by moje wypowiedzi co zdanie a nawet częściej
Dlaczego mamy trudność z językiem
Co jest najważniejsze w nauce
jak się szybko nauczyć by śmigać w języku
... Co wiele ludzi powinno zrobić
Zacznijmy od lat młodzieńczych. Czy ktoś z naszych rodziców uczył nas języka polskiego? Nie, oni tylko mówili do nas po polsku i powtarzali zdania i słowa. Nikt z nas nie miał wykładów przed tablicą. My, kiedy dorastaliśmy, zaczęliśmy odróżniać różne dźwięki. Z powtarzalnych zwrotów i szumu zaczęły się w nas kształtować całe zdania lub ich części, które zaczęliśmy rozumieć i wyłapywać. Do tego dochodziły pewne zwroty i gesty, jakie widzieliśmy w połączeniu z dźwiękiem dochodzącym do naszych uszu. Zdanie usłyszane wiele razy „NoJedzProszę OotwieramyBuzieSamolotLeciaaaaa”, w połączeniu z ruchem łyżeczki pełnej jedzenia w kierunku naszej twarzy nasz umysł zaczął interpretować jako poszczeólne wyrazy i sprawił z czasem, że zaczęliśmy słyszeć i rozdzielać wyrazy na „No jedz proszę otwieramy buzię aaaaa”.
Szczęśliwie, jako dzieci widzieliśmy te sytuacje, gdzie w kontekście obraz w połączeniu z dźwiękiem zakodował w naszym mózgu pewną informację. Z komunikatu „włóż garnki do szafy” załapaliśmy, że szafa to tamten stojący mebel, a garnek to ten błyszczący przedmiot. Po kilku powtórzeniach zostało to w naszej głowie i raczej nigdy nie będzie już wymazane.
Dziś kiedy jesteśmy dorośli czasmi cheilibyśmy, lub nawet mamy konieczność korzystania z języka angielskiego biznesowego. Wg niektórych problem w tym że nigdy niesłyszeliśmy się z językiem do 5 roku życia, bo za naszych czasów ten język nie był tak popularny. Ale czy to prawda?
Po części tak, ale wg mnie problem we właściwym kontekście usłyszanych słów.. Założę sie że gdyby ktoś celował w ciebie czy we mnie bronią to nawet nie znając języka wiedziałbyś, że trzeba ręce podnieść do góry, a gdyby odwiedziła cię „Ciocia z Brazylii” i powiedziała coś trzymając się mając ręce skulone blisko siebie i pocierając nimi wiedział byś że jest jej zimno.
Niestety, nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że powtarzanie słów, albo częstość lekcji w szkole, choć inni pewnie powiedzą, że zaangażowanie i chęć do nauki są kluczowe, a jeszcze inni pewnie użyliby super argumentów, że słuchanie, albo po prostu urodzenie się i przebywanie. A jeszcze inni powiedzieliby, że najwłaściwsze w uczeniu sie języka obcego wydaje się, że wszystko razem w pakiecie.
Nawiązując do sytuacji wyżej wg mnie to kontekst sytuacji i zasłyszania jest najważniejszy. Przeogromnie ważne jest by uczyć sie, słuchać, lub poprostu przeżyć jakieś sytuacje w określonym kontekście, lub najzwyczajniej poczytać właśnie o takim kontekście wówczas twój mózg uczy się że w takim kontekscie wypowiedziane dźwięki znacza dziękuję a w inne oznaczają przepraszam. Wzrok wspomaga nas mega w słuchaniu i przeżywaniu, bo to on bo dzięki niemu na naszym dysku twartym w mózgu ląduje właśnie kontekst sytuacji.
Może trochę, a nawet bardzo wbrew temu co uczyliśmy się w szkole ja sądzę, że po prostu należy zacząć działać i powtarzać. np mówienie, na głos lub nawet do telefonu w trybie rozpoznawania mowy. Nawet jak zrobie to niekoniecznie dobrze i gramatycznie, to i tak należy powtarzać. Ziemia będzie się dalej kręcić nawet, jak powiemy źle.
A teraz ponizej pokażę jakie było to było moje największe odkrycie i olśnienie w nauce jezyka angielskiego które sprawiło, że moja mój poziom pewności siebie w mówieniu wzrósł o 1000%
Otóż: pamiętam jak dziś pewną sytuację, gdy ubieraliśmy buty, a moja mała córeczka, wówczas trzyletnia, a może nawet mniejsza, powiedziała: „Tatusiu, jechamy do babcia Ali.” Mimochodem ją poprawiłem: „Jedziemy do babci Ali.” Ale w tej chwili przyszło mi przez myśl, że ja wiem, co ona powiedziała. Więc …
Pomyślałem sobie, że jeżeli ja ją zrozumiałem, a ona ma kontakt z językiem od 3 lat, to tym bardziej ludzie zrozumieją mnie, jak mówię na spotkaniach, a przecież mam kontakt z językiem od ponad 20 lat. Oczywiście, mój poziom to bardzo skrzywiony Polglish, a nie czysty, piękny native speaker, ale nie zmienia to faktu że mój zasób słów po 20 latach stykania w różnych miejscach angielskiego był zdecydowanie większy niż jej polski. W sumie to nie zaszkodzi spróbować pomyślałem i trzeba zacząć mówić. Trzeba zacząć też słuchać i powtarzać nawet jak się nie rozumie.
Nie mam dostępu do żadnego native speakera, ale postanowiłem nawalać do siebie samego językiem angielskim mimochodem przy wielu okazjach i każdego dnia, np. podczas jazdy samochodem lub przy myciu zębów włączać sobie filmy po angielsku z napisami lub audiodesktypcją
Nie miałem kontekstu takiego jak Marysia w domu, ale to, co mogłem i co mi najbardziej przypadło do gustu, to słuchanie filmów na Netflixie. Obejrzałem sobie kilka która byłe fajne i cały czas je katowałem aż zaczałem włśnie jak maluch rozróżniać dźwięki. Fajnie mi wychodziło kiedy jeździłem autem, wówczas mogłem powtarzac dialogi na głos, nie zawsze wiedząc co mówię. Dlaczego mówię słuchanie filmów na Netflix? ponieważ włączałem sobie film i odkładałem telefon na bok, by tylko na niego nie patrzeć, a akcja się toczyła, a dźwięk lecial z głośników radia.
Kiedyś widziałem wywiad o murzynie, który 28 razy obejrzał „Dzień Świra”. Ja aż taki zdecydowany nie byłem, ale wiele razy obejrzałem „StepUp” albo „Footloose”. Jakoś mi się te filmy spodobały i przyznam, że wielokrotne słuchanie poprawiło moją umiejętność podziału jednego długiego zlepka słow na konkretne słowa w zdaniu
Włączałem sobie też czasami audiobooki po angielsku na YT lub Storytell.Mocno tobie też to rekomenduję Czasami włączałem specjalnie poziom A1, czasami B2, czasami nawet nie wiem jaki. Widzę, że to pomaga. Samo słuchanie oczywiście nie wystarczy. Największym wyzwaniem w samym słuchaniu jest właśnie brak kontekstu jaki daje wzrok i sytuacja obok ciebie. Dam też przykład namacalny o czym mówie, kiedy nie jesteś w stanie wyobrazić sobie czegoś z kontekstu słów, bo po prostu nie widzisz tego słowa i nie masz obrazu przed oczami. Przykład: Pamiętam jak w książce „Domek na prerii” po angielsku słuchanej przeze mnie na Storytell, akcja działa się w kuchni, a główny wbohater sceny robił coś. Co można robić w kuchni, abo przygotowac jedzenie albo sprzątać po nim. tyle wyłapałem z kontekstu. W pewnej chwili bohater. schował coś do szafy. Ale co to było to już nie wiem. Wiem, że mógłbyć to jakiś przedmiot kuchenny starodawny po ksiązka ma ze 40 lat lub więcej, ale co to było to nie mogę się dowiedzieć, bo audiobook leciał dalej. Może był to rondel gliniany, może menażka, a może jakaś tarka, albo jeszcze jakiś ubijak. To mało istotne teraz jednak brak kontekstu może doskwierac równiez tobie w edukcji
Po wielu godzinach nauki języka, nauka stała się naturalna, jednak dobrze byłoby teraz szlifować język w jakimś kontekście, zwłaszcza biznesowym. Fajnie spróbować się produkować, ale samemu jest ciężko. Po wielu godzinach, naprawdę wielu godzinach słuchania różnych audiobooków, mogę śmiało stwierdzić, że słuchanie native speakerów różnych, jak również oglądanie filmów na Netflixie w języku angielskim, lub wersji z audiodeskrypcją mega rozwija. Mogę nawet stwierdzić, że rozwija bardziej niż wiele godzin na lekcji angielskiego normalnie w szkole. W każdym razie przychodzi taki czas, gdzie już z filmów lub kontekstu nie jesteś w stanie więcej wycisnąć, a potrzebujesz mieć większą odwagę w mówieniu codziennych sytuacji. W tym celu pomaga, kiedy chcę sobie powiedzieć jakieś zdanie po polsku i je spróbować powiedzieć po angielsku. Kiedy brakuje mi jakiegoś słowa, szukam sobie jakiegoś zamiennika, na przykład zamiast słowa „uczeń” możesz powiedzieć „młody chłopak”. Z jednej strony troszkę zmienia to kontekst, z drugiej strony natomiast jest to na tyle bliskoznaczne słowo, że i tak wiadomo o co chodzi. Ale z językiem biznesowym niestety nie jest tak łatwo.
Mi brakowało tego kontekstu o którym pisałem wsześniej. Tylko jak go zachować na dłużej. Ja zacząłem gromadzić sobie całe zdania i po wielu tygodniach przygotowałem sobie materiały do nauki jakie mi najlepiej wchodzą. Polecam i Tobie Pobierz sobie poniżej darmowy PDF i zobacz, w jaki sposób ja uczę się języka biznesowego. Metoda zawarta w książce dla mnie jest po prostu mega.
Pokazuje właśnie ona cały kontekst. całe gotowe zdania. Wystarczy, że czytasz zdania po polsku, a pod spodem masz od razu zdanie po zdaniu tłumaczenie w języku angielskim. Wystarczy kilka razy przeczytać dane stwierdzenie, kilka sentencji lub zdania z kontekstu, a także omówić i przeczytać sobie kilka definicji po angielsku, tak żeby zacząć myśleć i potrafić opisywać słowa, których się nie zna. Uważam, że to jest tak świetna metoda, że po zgromadzeniu dziesiątek zdań, zacząłem gromadzić ich setki. A następnie, po nazbieraniu ponad 1400 różnych przykładów, postanowiłem się nimi podzielić z innymi.
Pobierz sobie darmowe materiały PDF jako przedsmak pełnej publikacji. proszę cię rzetelnie przetestuj sam dla siebie na sobie. Będzie mi miło, jeżeli moją pracę nagrodzisz tym, że kupisz książkę. Jednakże, zacznij proszę od tego PDF-a i sprawdźjak nauka biznesowego staje się prosta.